O sisu, czyli dlaczego to nie kolejne hygge ani lagom.
Zainteresowanie
skandynawskim stylem życia i wszystkim co jest nawet bardzo luźno związane z
krajami nordyckimi od lat utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie. Półki
księgarniane uginają się od ciężaru wszelkiego rodzaju poradników, przewodników
i innych niesklasyfikowanych pozycji wyjaśniających jak żyć, aby osiągnąć nordycką nirwanę. Zaczęło
się od duńskiego hygge, światła świec, wełnianych skarpet i wolno płynącego czasu. Następnie przyszło
szwedzkie lagom pokazujące nam złoty środek, umiarkowanie, równowagę. Last but not least, przyszła kolej
na fińskie sisu. I tu pojawia się problem.
Sisu – wymawiane bez zmiękczenia, czyli s-i, jest jednym z najważniejszych pojęć związanych z Finlandią. Nie można go jednoznacznie przetłumaczyć na
język polski, a nawet Finowie definiują je na wiele sposobów, np. jako uparte dążenie do celu, jako odwagę, wewnętrzną siłę, a ujęte nieco poetycko to: „siła, za pomocą której próbujemy osiągnąć
niemożliwe, ale nie przez desperacką walkę, ani przez działanie na oślep.” (Sakari Pälsi, Eräelämän
perinteitä 1944 ) /moje
tłumaczenie/.
Sisu to również cecha charakteru, bardzo pożądana w Finlandii. Niektórzy mówią nawet o sisu jako nieodłącznej części fińskiej tożsamości narodowej. Według innych, to właśnie dzięki sisu Finowie zwyciężyli w wojnie zimowej w latach 1939-1940.
Może to być również stan umysłu, albo jak wolą niektórzy - emocji.
Może to być również stan umysłu, albo jak wolą niektórzy - emocji.
Według mnie sisu nie
pasuje do kategorii nordyckiego przepisu na szczęście ani do ciepłych skarpet i
światła świec. Sisu to nie filozofia, mit, czy styl życia, to nie sposób na leniwe popołudnia z kubkiem kakao. Sisu to też nic "w sam raz", sisu to coś zupełnie innego. To świadomość tego, że
jeżeli nie będziesz uparcie dążyć do celu, to nic z tego nie wyjdzie. Sisu
kojarzy mi się z dużym wysiłkiem, zimą, śniegiem, walką z saym sobą, pokonywaniem słabości. Determinacja, która każe iść do przodu, bez proszenia o pomoc, bez okazywania słabości, może mieć również negatywne oblicze, ponieważ może prowadzić do wyalienowania, samotności, poczucia bezsilności, ale wiadomo, że to jest ta mniej marketingowa strona, więc często się o niej nie mówi.
Kilka produktów dostąpiło zaszczytu noszenia nazwy sisu są to np. cukierki salmiakki, marka samochodów ciężarowych, a nawet kosmetyki. Nazwę sisu zobaczymy również na jednym lodołamaczy przycumowanych przez większość roku w helsińskiej dzielnicy Katajanokka. Lodołamacz idealnie odzwierciedla istotę tego
pojęcia.
![]() |
Zdjęcie: Heikki Saukkomaa/Lehtikuva. |
Sisu wymaga dużo więcej
niż hygge czy lagom, nie kojarzy się aż tak przyjemnie i wygodnie, ale sisu można przedstawić również w bardziej humorystyczny sposób, jak na poniższym zdjęciu.
![]() |
Źródło: Very Finnish Problems |
Od dawien dawna wiadomo, że
lepiej dmuchać na zimne, być może dlatego w księgarniach pojawił się już kolejny poradnik o fińskim "stylu życia" kryjącym się pod jakże tajemniczym słowem - kalsarikännit.
![]() |
zdjęcia: This is Finland finland.fi |
Kalsarikännit to
słowo, które niedawno zawojowało światowe internety. Oznacza upijanie się w domowym
zaciszu w bieliźnie, najczęściej w samotności, bez najmniejszego nawet
zamiaru nawiązywania jakichkolwiek interakcji społecznych, bez wychodzenia z domu. Jednak ze względu na
niezbyt prozdrowotne działanie może jednak się nie przyjąć... albo wręcz
przeciwnie! Dla tych którzy mają już dość wełnianych kłaków i dymu świec,
alternatywą mogą okazać się własne gacie, butelka czegoś wyskokowego i telewizor. Miłej soboty!
Komentarze
Prześlij komentarz